Partia Razem zapowiedziała złożenie w Sejmie projektu ustawy skracającej stopniowo tygodniowy wymiar etatu z 40 do 35 godzin w perspektywie trzech lat. Jakie argumenty wysuwają inicjatorzy tej koncepcji?
Szefowie partii Razem podczas dzisiejszej konferencji prasowej ogłosili, że planują złożyć tego dnia projekt ustawy, który „zakłada skrócenie tygodniowego wymiaru etatu z 40 do 35 godzin tygodniowo przy zachowaniu tych samych zarobków, a więc zakłada m.in. podniesienie godzinowej stawki minimalnej. Zgodnie z założeniami tego projektu przez pierwsze dwa lata czas pracy ma zostać skrócony do 38 godzin tygodniowo, a w trzecim roku – docelowo do 35 – poinformowała wiceszefowa klubu, Magdalena Biejat.
Lider partii „Razem”, poseł Lewicy Adrian Zandberg dodał, że „inicjatywę stopniowego skrócenia czasu pracy poparły duże centrale związków zawodowych: Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Konfederacja Pracy i wiele innych. Teraz czas na polityków. Kładziemy na stole konkretną i umiarkowaną propozycję. To jest propozycja dla przyszłego rządu, który będzie wyprowadzać Polskę z PIS-owskiego skansenu. Czas, żebyśmy ze skansenu wyprowadzili też polski rynek pracy. Czas, żebyśmy odważnie poszli do przodu” – postulował lider Razem. Stwierdził ponadto, że w tej sprawie nie chodzi o to, by obiecywać „gruszki, czy też raczej pilotaże na wierzbie”, ale by realnie zmienić sytuację na rynku pracy. Tak, by na koniec przyszłej kadencji Sejmu (tj. w 2027 r.) już obowiązywał skrócony tydzień pracy.
Potrzebujesz wsparcia w zakresie rozliczeń kadrowo-płacowych? Sprawdź >> outsourcing kadrowo-płacowy Grant Thornton <<
35 godzinny tydzień pracy jak u bogatych, zachodnich sąsiadów
Magdalena Biejat wyjaśniała podczas konferencji, że projekt zaproponowany przez jej partię jest rozwiązaniem odważnym i nowoczesnym. Takim, „które wprowadza nas na tę samą ścieżkę, którą podążają takie kraje jak Francja, Holandia czy Niemcy – gospodarki rozwinięte i bogate. To jest rozwiązanie, które odpowiada wyzwaniom dzisiejszej gospodarki, w której rozwija się robotyzacja i informatyzacja, w której coraz więcej miejsc pracy i zadań pracowników przejmują maszyny. Ten proces pogłębia się i będzie się pogłębiał i najwyższy czas, żeby polska gospodarka i polski rynek pracy były na to gotowe„.
Magdalena Biejat nie odniosła się do aktualnego kontekstu geopolitycznego, który bardzo silnie odbija się na kondycji gospodarek nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Krytycy skrócenia tygodnia pracy podnoszą, że moment kumulacji szeregu czynników niesprzyjających gospodarce, takich jak wysoka inflacja oraz bardzo wysokie koszty energii, nie są najlepszym momentem na wprowadzanie omawianego rozwiązania. Dość wypośrodkowaną opinię na ten temat 11 lipca br. przedstawił prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan (jej treść znajduje się >>TUTAJ<<), po tym jak dwa dni wcześniej Donald Tusk wyszedł z propozycją pilotażowego wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy w Polsce po wygraniu prze jego partię wyborów (szeroko na ten temat pisaliśmy >>TUTAJ<<), do której nawiązywał w swojej wypowiedzi Adrian Zandberg.
Posłanka argumentowała, że 8-godzinny dzień pracy wprowadzono w Polsce 104 lata temu, a przez te ponad 100 lat zmieniło się wszystko. Podkreślała, że w XXI wieku zupełnie inaczej wygląda organizacja czasu pracy, mechanizacja czasu pracy, procesy racjonalizacji i wydajności pracy. Na koniec stwierdziła, że pracujemy wydajniej, lepiej, i nie ma powodu, żeby nic się nie zmieniało w wymiarze pracy, tym bardziej, że wspierają nas maszyny. „Czas, żebyśmy pracowali krócej” – zakończyła swoją wypowiedź.
Ucywilizowany rynek pracy
Bartosz Grucela z zarządu formacji Razem zwracał uwagę na nieco inne aspekty dotyczące skrócenia czasu pracy. Stwierdził, że Lewica i partia Razem chcą budować europejskie państwo dobrobytu. A jego filarem są prawa pracownicze: godne płace i warunki pracy, likwidacja patologii i umów śmieciowych, wydłużenie urlopów, wzmocnienie roli Państwowej Inspekcji Pracy i związków zawodowych. Stwierdził, że ustawa skracająca tydzień pracy do 35 godzin jest pierwszym krokiem do ucywilizowania rynku pracy, tym bardziej, że – jak informował Grucela – dzisiaj Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów w Europie. Dodał, że według danych OECD zajmujemy pod tym względem szóste miejsce w całej Europie i drugie w Unii Europejskiej. 1/3 pracowników umysłowych odczuwa skutki wypalenia zawodowego, inni z powodu przepracowania cierpią na choroby układu krążenia, kręgosłupa czy depresje. To wszystko przekłada się na obniżoną wydajność w pracy i chorobowe absencje, a w efekcie na niższy wzrost gospodarczy. Dlatego, zdaniem posła Gruceli, projekt 35-godzinnego tygodnia pracy z utrzymaniem niezmienionego wynagrodzenia ma szansę tym negatywnym zjawiskom przeciwdziałać, żeby wspomóc i gospodarkę i zdrowie Polaków i ich więzi rodzinne. Żebyśmy wszyscy mieli więcej czasu dla siebie, dla samorealizacji, na kontakty z rodziną, argumentował poseł.
Z kolei posłanka Paulina Matysiak wymieniała na co Polacy mogliby przeznaczyć tę jedną godzinę więcej dziennie: na pójście do muzeum, do kina, na spędzenie czasu z przyjaciółmi, aktywność fizyczną czy charytatywną. Podkreślała, że zaproponowany przez partię Razem projekt ustawy pod hasłem „Pracujmy krócej” oznacza równocześnie „pracujmy mądrzej, zdrowiej, lepiej”. Na poparcie tej tezy przytaczała przykłady firm na świecie, które dzięki wprowadzeniu krótszego tygodnia pracy zaobserwowały pozytywne efekty – dla gospodarki, pracowników i samych przedsiębiorców. Stwierdziła także, że wypoczęty pracownik, to pracownik który chętniej przychodzi do pracy, jest bardziej wydajny i kreatywny.