Projekt ustawy o aktywności zawodowej – co rządzący planują dla pracodawców?

Resort rodziny chce zrewolucjonizować zasady dotyczące aktywizacji zawodowej w Polsce – w tym celu, między innymi, z jednej strony da przedsiębiorcom pieniądze, z drugiej je zabierze. Jaki będzie bilans?

 

5 października do konsultacji społecznych trafił projekt ustawy o aktywności zawodowej, datowany na 23 września br., przygotowany przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Obecne przepisy regulujące działanie publicznych służb zatrudnienia powstały 18 lat temu (ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, Dz. U. z 2022 r. poz. 690, z późn. zm.) i były wielokrotnie nowelizowane. Najnowsze rozwiązania zaproponowane przez resort rodziny mają uwzględniać aktualną sytuację społeczno-gospodarczą i skuteczniej rozwiązywać problemy stojące za niskim poziomem aktywności zawodowej w Polsce. W tym celu resort planuje „kompleksową modernizację instytucji polskiego rynku pracy, poprzez udoskonalenie funkcjonowania publicznych służb zatrudnienia oraz form aktywizacji zawodowej i podnoszenia umiejętności kadr gospodarki” – podają autorzy projektu w jego uzasadnieniu. Jednym z tych rozwiązań – bodaj najbardziej rewolucyjnym, ale i od lat postulowanym – ma być oddzielenie statusu osoby bezrobotnej od możliwości uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego. Planowane zmiany mają wejść w życie od 1 stycznia 2023 roku.

 

Ubezpieczenie zdrowotne na podstawie wniosku do ZUS

Ministerstwo Rodziny ocenia, że w pierwszym roku funkcjonowania projektowanej ustawy z możliwości uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego na podstawie wniosku skorzysta ok. 400 tys. nieubezpieczonych dotąd osób. Z kolei szacunki Dziennika Gazety Prawnej wskazują, że będzie to ok. 2,8 mln osób obecnie pozostających poza systemem publicznej opieki medycznej, tj. 800 tys. bezrobotnych oraz 2 mln ludzi niezarejestrowanych w pośredniakach, nie posiadających żadnego ubezpieczenia.

Aby uzyskać bezpłatne ubezpieczenie zdrowotne wnioskujący będą musieli spełnić trzy warunki:

  • stale przebywać na terytorium Polski,
  • uzyskiwać zarobki nie przekraczające połowę minimalnego wynagrodzenia (tj. 1745 zł od stycznia 2023 roku i 1800 zł od lipca),
  • nie posiadać prawa do ubezpieczenia zdrowotnego z innego tytułu (np. poprzez zgłoszenie przez innego członka rodziny).

Zakładając, że rację mają analitycy resortu rodziny, tj. że z nowej możliwości skorzysta zaledwie 400 tys. osób, wydatki na ten cel wyniosą w przyszłym roku 467 mln zł, a w kolejnych dwóch latach wzrosną odpowiednio do 505 mln zł oraz 535 mln zł.

 

Potrzebujesz wsparcia w zakresie rozliczeń kadrowo-płacowych? Sprawdź >> outsourcing kadrowo-płacowy Grant Thornton <<

 

Ile ustawa o aktywności zawodowej „zaboli” przedsiębiorców?

Jako że „z próżnego i Salomon nie naleje”, ustawodawca wprowadzi zmiany dotyczące poboru składek na Fundusz Pracy, które od 2023 roku – zgodnie z treścią projektowanej ustawy – mają być pobierane w wysokości 2,45% od połowy minimalnego wynagrodzenia, zamiast – jak dotąd – w wysokości 2,45% od przychodów przekraczających minimalne wynagrodzenie. Oznacza to, że od stycznia 2023 roku pracodawcy będą opłacać obowiązkowe składki na FP za pracowników lub zleceniobiorców, których wynagrodzenie wyniesie co najmniej 1745 zł miesięcznie, a od lipca od stawek powyżej 1800 zł (w związku z przyszłoroczną aż dwukrotną waloryzacją minimalnego wynagrodzenia – więcej na ten temat >>TUTAJ<<). Za sprawą tej zmiany prognozowany przez resort rodziny wzrost wpływów do Funduszu Pracy ma wynieść 787 mln zł w 2023 roku, 820 mln zł w 2024 roku oraz 850 mln zł w 2025 roku. Z drugiej strony odpowiednio szersza grupa osób zyska uprawnienie do pobierania zasiłku dla bezrobotnych, który po zapowiedzianych zmianach ma być o połowę niższy od świadczeń osób mających pełne ubezpieczenie (ma wynieść 652,05 zł w pierwszych trzech miesiącach pobierania tego zasiłku, a w pozostałym 512,05 zł).

 

Ile pracodawcy mogą zyskać na ustawie o aktywności zawodowej?

Poza tym, że pracodawcy będą musieli dopłacić do projektowanych zmian, mają na nich również zyskać. W jaki sposób? Nowym rozwiązaniem ma być premia dla tych pracodawców, którzy zaoferują staż, po ukończeniu którego dany stażysta uzyska dokument potwierdzający nabycie wiedzy i umiejętności w ciągu 12 miesięcy od jego zakończenia. Owa premia ma wynosić 500 zł za każdy pełen miesiąc stażu. Równocześnie PUP ma kierować bezrobotnych na staż do pracodawców, którzy zobowiążą się do ich zatrudnienia po ukończeniu stażu, w wymiarze co najmniej połowy etatu na okres minimum połowy trwania stażu.

Pracodawcy będą mogli także skorzystać ze zmodyfikowanego grantu na telepracę, który po zmianach:

  • ma być przyznawany na zatrudnienie osoby bezrobotnej mieszkającej na terenie obszaru zagrożonego marginalizacją,
  • a także na zatrudnienie bezrobotnego rodzica wracającego na rynek pracy, ale mającego dziecko w wieku do 18 roku życia – a nie do 6 roku życia, jak obecnie – względnie na zatrudnienie bezrobotnego opiekującego się osobą zależną.

Ów grant będzie wynosił dwukrotność najniższego wynagrodzenia za pracę.

 

Z czego wynika potrzeba zmian w aktywizacji zawodowej?

Resort rodziny stwierdził, że „dotychczasowy system funkcjonowania urzędów pracy i aktywizacji bezrobotnych nie odpowiada na wszystkie potrzeby rynku pracy”. Autorzy projektu ustawy o aktywności zawodowej zauważyli, że w minionym roku do urzędów pracy trafiło prawie 1,4 mln ofert pracy i miejsc aktywizacji zawodowej (tj. o 20% więcej, niż w 2020 r. i o 1% więcej, niż w 2019 r. – tj. przed wybuchem pandemii COVID-19), a mimo to ponad połowa bezrobotnych długotrwale widnieje w rejestrach urzędów pracy. Resort ocenił, że źródło problemu tkwi m.in. w realizacji przez urzędy pracy „zadań niezwiązanych z aktywizacją zawodową”, w tym obsłudze osób „rejestrujących się jedynie w celu uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego, a nie podjęcia zatrudnienia”, a także w „nieefektywnym działaniu urzędów pracy w zakresie doprowadzenia do zatrudnienia bezrobotnych, którego efektem byłoby utrzymanie takich osób na rynku pracy przez dłuższy czas”. Dodatkowo, pośród wyzwań urzędnicy wymienili: sytuację demograficzną w Polsce, niski poziom kształcenia ustawicznego (wg danych EUROSTATU udział dorosłych Polaków w kształceniu i szkoleniu dorosłych jest od lat prawie dwa razy niższy, niż średnia w UE28), brak aktywności osób młodych będących poza rynkiem pracy i systemem kształcenia.

 

Zobacz także