Zadowolenie z pracy zależy z jednej strony od wynagrodzenia, formy umowy czy benefitów, jednak z drugiej od dość prozaicznej kwestii – fizycznej wygody. Co zatem sprawia, że w pracy siedzi nam się wygodnie i jak to się ma do open space? O tym poniżej.
Żeby zdiagnozować, co wpływa na fizyczny komfort w pracy, warto się zastanowić, co w swoim miejscu pracy lubimy, a na co narzekamy. Tu jedną z głównych kwestii może być schemat rozsadzenia pracowników. Jeśli pracodawca zdecydował się na otwartą przestrzeń biurową, czyli tzw. open space, to możemy siedzieć wokół wszystkich naszych koleżanek i kolegów jednocześnie. Ma to swoje dobre i złe strony. Zacznijmy od tych gorszych.
Wady open space
Własna przestrzeń – siedząc obok wszystkich, nie mamy własnej przestrzeni; często ściana, która oddziela nas od najbliższego współpracownika, to zwykła przegródka biurkowa (lub w ogóle jej brak) – wówczas pozostaje jedynie wyobrazić sobie, że jednak jakaś bariera jest i pocieszyć się, że mamy chociaż swój kawałek biurka, na którym możemy postawić swój ulubiony kubek we flamingi czy spider mana.
Dostęp do światła – siedząc na tzw. open space, dostęp do światła dziennego jest uzależniony od tego, czy szef przydzieli nam miejsce przy oknie, przy przejściu, czy w ogóle wylądujemy za słupem, który zasłoni nam i okno i korytarz; wygraną na loterii w tego typu biurach jest miejsce przy oknie – zwykle ma je prezes firmy, szef działu czy ktoś, kto na to zasłużył latami; wówczas od tych osób zależy nasz dostęp do dziennego światła, bo to te osoby sterują roletami, przesuwając je w górę lub w dół; przy dużej dozie szczęścia, można trafić na miejsce, w którym idealnie nad głową znajduje się lampa oświetlająca miejsce pracy – wówczas można oszczędzić wzrok na tyle, na ile to w danych warunkach możliwe.
Dostęp do okna i świeżego powietrza – bardzo ważna rzecz, zwłaszcza w upalne dni; nie ma chyba nic przyjemniejszego w trzydziestostopniowym upale w biurze, niż poczuć delikatny powiew wiatru na twarzy; niestety zdecydowanie gorzej jest w sytuacji gdy, na zewnątrz panuje mróz, a w pomieszczeniu jest duszno – wtedy siedząc przy oknie mamy dylemat: otworzyć okno na prośbę koleżanek i kolegów z zespołu i zmarznąć czy narazić się na wrogość współpracowników. Oto jest pytanie!
Rozmowy telefoniczne – szalenie istotna sprawa; trzeba pamiętać, że kiedy siedzimy ze wszystkimi, każda nasza rozmowa przeszkadza współpracownikom; rozmowy telefoniczne najlepiej ograniczyć do minimum, prywatne redukując do zera (kto odbierze córkę ze szkoły można przecież ustalić SMS-owo czy poprzez jakiś komunikator), z kolei służbowe warto przeprowadzać w taki sposób, by jak najmniej przeszkadzały otoczeniu.
Potrzebujesz wsparcia w zakresie kadrowo-płacowym? Skorzystaj z wiedzy i doświadczenia ekspertów Grant Thornton >>
Plusy open space
Choć lista zalet przestrzeni biurowej typu open space jest znacznie krótsza, niż jej wad, niekwestionowanym atutem takiej formy rozsadzenia zespołu jest możliwość szybszego i łatwiejszego porozumiewania się ludzi między sobą. Mając trudny przypadek do rozwikłania, można po prostu „rzucić to w eter” i czekać na reakcję – zapytać głośno: „hej, mam taki problem, ktoś zna rozwiązanie?”. Bardzo możliwe, że pomoc znajdziemy znacznie szybciej, niż pracując w zamkniętych przestrzeniach – tj. osobnych pokojach.
Pożeracze czasowe
Tak zwane pożeracze czasu to takie „stworki”, które utrudniają nam pracę poprzez skuteczne wybijanie nas z rytmu pracy. Występują pod różnymi postaciami:
- głośne zapytanie koleżanki z zespołu: „czy ktoś idzie na kawę?”; choć nie mamy na kawę akurat ochoty, to skoro do kuchni wybiera się kilka koleżanek, to dlaczego by nie pójść z nimi?; i tak często z przerwy 5-minutowej robi się 25-minutowa;
- historia opowiedziana na forum – nie ważne czyja, zawsze ktoś chce posłuchać, a ktoś inny ma coś do dopowiedzenia; strata czasu? zdecydowanie!
- kolejki do drukarki – w większych biurach jest to nieuniknione; zwykle po prostu drukarek jest za mało na daną liczbę osób i o pewnych porach tworzą się przy nich kolejki.
Wiele osób pracujących na przestrzeni typu open space ulega pożeraczom czasowym, zdając sobie z tego sprawę. Wiele z nich zapewne już wielokrotnie obiecywało sobie, że kolejnym razem im się nie podda, tylko skoncentruje na pracy. I pewnie równie wiele z tych obietnic kończy się tak, jak „dieta od poniedziałku”.