Podczas wczorajszego posiedzenia rządu Rada Ministrów przyjęła nowy projekt rozporządzenia w sprawie minimalnego wynagrodzenia w 2020 roku. Zakłada on stawkę 2600 zł brutto dla najniższej płacy, czyli o 350 zł więcej, niż obecnie.
W ostatnich dniach maja br. rząd ogłosił swoje propozycje dotyczący minimalnego wynagrodzenia. Wówczas zakładały one, że w 2020 roku najniższa płaca wyniesie 2450 zł, a minimalna stawka godzinowa – 16 zł (pisaliśmy o tym tutaj). Już wtedy decyzja rządu wzbudziła silne głosy sprzeciwu wśród pracodawców, krytykujących tak znaczną podwyżkę wobec aktualnego pułapu (tj. 2250 zł w 2019 roku). Mało kto mógł wówczas przypuszczać, że to dopiero początek…
Oszałamiająca deklaracja: 4000, 3000 i 2600 zł
W miniony weekend partia rządząca podczas konwencji programowej PIS zapowiedziała, że od stycznia 2020 roku najniższe wynagrodzenie wyniesie 2,6 tys. zł brutto, na koniec 2020 roku 3 tys. zł, by w 2023 roku wzrosnąć aż do 4 tys. zł! Wtorkowe posiedzenie rządu to potwierdziło: politycy przyjęli projekt rozporządzenia, który poza wzrostem minimalnej płacy o 350 zł (tj. o 15,6 proc. w stosunku do 2019 r. – na poziomie 49,7 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na 2020 r.), zakłada także 17 zł dla minimalnej stawki godzinowej (to o 1 zł więcej, niż planowano wcześniej i o 2,30 zł więcej, niż w bieżącym roku).
Potrzebujesz wsparcia w zakresie naliczania stawek wynagrodzeń? Skorzystaj z outsourcingu kadr i płac Grant Thornton >>
Argumentacja rządu
Premier Mateusz Morawiecki w wypowiedziach dla mediów argumentował tę podwyżkę chęcią budowy „solidarnego i sprawiedliwego wzrostu”, który zakończy „rozdział w najnowszej historii Polski pt. kraj niskich pensji i taniej siły roboczej”. Równocześnie przekonywał, że cel PIS – choć ambitny, jest realistyczny. W wypowiedzi dla PAP premier stwierdził: „jesteśmy zdeterminowani do budowania gospodarki wysokich pensji, ale to wymaga przejścia na nowy poziom technologiczny i koniec zasady niskich płac”. Zapytany o reakcje przedsiębiorców mocno podkreślił, że „jest w najlepszym interesie polskich przedsiębiorców, by nasza gospodarka stała się jak najszybciej zaawansowaną technologicznie gospodarką wysokich pensji.”
Co na to opinia publiczna?
Zdaniem organizacji zrzeszającej przedstawicieli biznesu – Pracodawcy RP – zapowiadane przez PIS „irracjonalne podwyższanie” płacy minimalnej „zaprowadzi polską gospodarkę na skraj przepaści”. Niezwykle emocjonalne reakcje pojedynczych przedsiębiorców nie nadają się niestety do przytoczenia – żeby się z nimi zapoznać, wystarczy przejrzeć komentarze w dowolnym serwisie informacyjnym w internecie. Nie brakuje jednak i pozytywnych głosów. Na przykład według Piotra Araka, dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, „wprowadzenie płacy minimalnej na poziomie 3 tysięcy złotych w 2021 roku jest możliwe, ale osiągnięcie w 2023 roku poziomu 4 tysięcy złotych zależy od koniunktury”. W jego ocenie paradoksalnie, wyższy wzrost płac, może zachęcić firmy do inwestowania, przekładając się na ich wyższą produktywność. Z kolei osoby dotychczas bierne zawodowo – zdaniem eksperta – mogą zdecydować się na powrót na rynek pracy, zachęcone atrakcyjnymi stawkami.
Czy są dobre praktyki, jakieś badania?
Badania przeprowadzone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy z 2016 roku (str. 24) wskazują, że wzrost minimalnej płacy powyżej 40% średniej może nieść więcej kosztów, aniżeli korzyści. Powołuje się na nie np. niezależny analityk, Ignacy Morawski (SpotData). W jego ocenie „taka zmiana może skończyć się albo wysoką inflacją, albo słabszą aktywnością gospodarczą (upadłości firm, zwolnienia, niższe inwestycje)”. Dla porównania, Europejska Karta Społeczna Rady Europy wyznacza minimalny poziom wynagrodzenia na 50% przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej na dany rok, ale nie wszystkie kraje tego przestrzegają. Tymczasem PIS planuje osiągnąć pułap ok. 60% w bardzo szybkim tempie – uczula analityk, przypominając, że ostatnich 15 pkt proc. w relacji płacy minimalnej do średniej osiągaliśmy w 17 lat, a kolejnych 15 pkt proc. zamierzamy zyskać w niecałe 4 lata.
Oby ten eksperyment na żywym organizmie nie zakończył się tak, jak w dowcipie: „operacja się udała, pacjent zmarł”.
oprac.: HZK za pb.pl, tvn24bis.pl, Pracodawcy RP